
W sobotę wieczorem kierowca fiata pandy nie zauważył 19-letniej dziewczyny na przejściu na ul. Grochowskiej (przy skrzyżowaniu z ul. Mińską). Dziewczyna ze złamaną nogą trafiła do szpitala, kierowca był trzeźwy.
Wypadek jakich niestety wciąż wiele na naszych ulicach. Tutaj jednak pojawiają się pytania. Wspomniane przejście zostało niedawno zmodernizowane. Stało się (jak widać niestety tylko teoretycznie) bezpiecznym aktywnym przejściem dla pieszych. Czyli za każdym razem jak wkracza na nie pieszy, powinny zaświecić się "lampki" w zamontowane w jezdni. To (niestety w tym przypadku również teroretycznie) ma za zadanie ostrzec kierowcę o osobach przechodzących przez ulicę. Czy akurat na tym przejściu w sobotę wieczorem instalacja zawiodła? Bardzo możliwe, bo mieszkańcy twierdzą, że nie zawsze światła uaktywniają się w odpowiednim momencie. A może kierowca zwyczajnie się zagapił? Tego wszystkiego dowiemy się za jakiś czas po ustaleniach policji. Póki co jednak ostrzegamy zarówno pieszych jak i kierowców: zachowujmy ostrożność, bo nawet najnowocześniejsze instalacje nie pomogą przy braku wyobraźni i ostrożności!
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
te przejścia zachowują się dziwnie :) raz się świecą a raz nie :) na Waszyngtona czujnik sa chyba za wysoko ustawione. Niestety piesi nadal nie biorą pod uwagę, że na przejściu zawsze trzeba uważać, czy jest oświetlone czy nie.
To przejście na Grochowskiej jest niefortunne. Widoczność pieszych jest dość ograniczona przez parkujące samochody (jadąc od strony ulicy Zamoyskiego). Na tym przejściu nigdy nie czułam się bezpiecznie. Jadąc samochodem należy tam zwolnić, ale niestety mało kto to robi, ponieważ wszyscy rozpędzają się po tym, jak ruszą ze świateł :(
Te lampki zamiast oświetlać pieszego, świeca w oczy kierowcy, przez co pieszy jest jeszcze mniej widoczny, niestety :(
Od zarania dziejów w tym miejscu były wypadki. Nic nie pomaga. Przejście było zawsze fatalne i wypadki bardzo częste. Mieszkałam na rogu Minskiej i Grochowskiej, napatrzylam się na różne tragedie.