
Czasami zadziwiam się, jak ludzie strzępią języki i tracą czas i nerwy na protestowanie w niesłusznej sprawie. Takie właśnie niezdrowe emocje budzi likwidacja ogródków działkowych wokół Dworca Wschodniego w związku z budową Trasy Świętokrzyskiej.
Czytam więc w internecie i gazetach o niszczeniu wysiłku działkowiczów, o równaniu z ziemią ich wieloletniego trudu, o niknącym raju na ziemi. A jak jest naprawdę?
Jeszcze w połowie lat 80-tych działki były zadbane, krzątali się tam starsi ludzie, było zielono, kwiatowo i warzywnie. Czas jednak mijał, coraz mniej działkowców uwijało się wśród grządek, coraz więcej działek było zapuszczonych, coraz częściej na nich pojawiali się złodzieje, drobni pijaczkowie, w niektórych domkach tworzyły się mini meliny. A wszystko razem psiało. Domki popadały w ruinę, chwasty rosły na wysokość piętra…
PKP, do którego należy ten teren, nie był w stanie (a może nie chciał?), zadbać o nowych właścicieli. Zresztą plany budowy Trasy Świętokrzyskiej właśnie w tej lokalizacji znane były od dawna, więc…
Czasem po prostu coś w życiu mija. Wypełnia się ludzki los, kończy
ludzka energia, gaśnie zainteresowanie. Prawda jest może okrutna, ale banalna:
wymarło pokolenie, które z tymi działkami wiązało jakąś część swojego życia.
Nie warto więc strzępić języków na próżno… Może tylko warto uronić łzę nad
ludzkim przemijaniem…
Fot. fotozrzut.pl
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie