
Balkony nie były i nie są najmocniejszym i to dosłownie punktem warszawskiej architektury. Chodzi głównie o budynki przedwojenne, choć i w tych wybudowanych po wojnie zwanych często niesłusznie nowymi stan techniczny balkonów pozostawia wiele do życzenia. Balkon w mieszkaniu zawsze był luksusowym dodatkiem i w czasach budowy pierwszych warszawskich kamienic należał do rzadkości. Warto wspomnieć, że właściciel kamienicy zwany kamienicznikiem budował je w celu mnożenia swojej fortuny i większość mieszkań była wynajmowanych. Jeśli już właściciel mieszkał w swojej nieruchomości, to najczęściej zajmował mieszkanie na pierwszym piętrze i miał okazały balkon potwierdzający jego status społeczny mierzony zasobami portfela. Wraz z powstaniem i rozwojem klasy średniej w latach międzywojennych ubiegłego wieku pojawiła się potrzeba mieszkań o wyższym standardzie i balkony pojawiły się również na wyższych piętrach. Były to przeważnie konstrukcje na masowo wykonywanych żeliwnych konstrukcjach. Owszem miały swój niewątpliwy urok jednak jak się okazało, były stosunkowo nietrwałe. Z drugiej strony architekci i konstruktorzy nie przewidzieli czegoś takiego jak Dekret Bieruta i taki drobny fakt, że przez dziesięciolecia zaprojektowane przez nich budynki będą eksploatowane bez choćby najmniejszego remontu. Stąd większość balkonów znajdujących się na przedwojennych kamienicach jest w opłakanym stanie a korzystanie z nich, jest zabronione lub po prostu część z nich została zdemontowana. Widoczne na zdjęciu balkony znajdują się na pięknie odrestaurowanej kamienicy znajdującej się przy ulicy Mińskiej. Jeszcze mają pewne drobne braki jednak zapewne, zostaną one uzupełnione i kamienica odzyska przedwojenny sznyt i glanc. Szkoda, że tylko nieliczne kamienice w okolicy mają to szczęście, aby tak wyglądać.
Red Aktor
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie