
Sulejkowska 26 to doskonały przykład nieruchomości będącej w zasobach miasta, która w wyniku słabego zarządzania z roku na rok zmienia się w ruinę. Historia budynku zaczyna się około roku 1935, kiedy została wybudowana przez prywatnego, najprawdopodobniej żydowskiego pochodzenia inwestora. Przetrwała wojnę i została przejęta przez miasto na podstawie tak zwanego Dekretu Bieruta, dzięki któremu odebrano nieruchomości ich właścicielom. Takie działanie miało ułatwić odbudowę zniszczonej działaniami wojennymi stolicę, jak i zapewnić dach nad głową długiej kolejce osób czekających na jakiekolwiek mieszkanie. Przez kolejne pięćdziesiąt lat budynek był nadmiernie eksploatowany. Oczywiście lokatorzy płacili czynsze, jednak nikt nie przeznaczył nawet ich niewielkiej części na najniezbędniejsze remonty. Nie trzeba dodawać, że z roku na rok budynek był w coraz gorszym stanie technicznym i kiedy katastrofa budowlana zaczęła wisieć na włosku, lokatorzy zostali wykwaterowani w połowie lat dziewięćdziesiątych. Oczywiście ich miejsce zajęli tak zwani dzicy lokatorzy okoliczni bezdomni. Nie trzeba było długo czekać, aby w budynku wybuchł pożar, a następnie, zawalił się dach, a potem strop. Budynek stał się potencjalnie niebezpieczny i został prowizorycznie zabezpieczony. Jest trwałą ruiną i tak szpeci okolicę od prawie trzydziestu lat. Co ciekawe nie jest to jedyny taki budynek znajdujący się przy tej ulicy. Dziwnym jest fakt, że przez tyle lat nikt nie zajął się sprawą i nie sprzedał działki. Chętnych na pewno by nie brakowało.
Red Aktor
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie