
W miniony weekend odbył się Orlen Warsaw Marathon – Narodowe Święto Biegaczy, którego meta była przy Stadionie Narodowym, od al. Zielenieckiej.
W biegu nie uczestniczyłem bo nie przepadam za tego typu masowymi spędami. Aczkolwiek od razu powiem, że od kilku lat biegam, może nie za często, bo przeważnie raz w tygodniu, ale dość regularnie.
Nie mam nic przeciwko tego typu rywalizacji, ale zdecydowałem się jednak podzielić swoimi przemyśleniami na blogu i wyrazić krytyczny głos w tej sprawie. Nie wszyscy chcą w tego typu imprezach uczestniczyć i nie odpowiada mi to, że muszę przez taką masówkę cierpieć stojąc w korkach.
W tygodniu do korków w godzinach szczytu się przyzwyczaiłem, ale przy sobocie czy niedzieli, gdzie jest czas na regeneracje, naładowanie akumulatorów, nie mam ochoty psuć sobie nastroju z tego powodu, że ktoś zechciał sobie pobiegać ulicami miasta.
Albo róbmy takie biegi na obrzeżach miasta, np. po trasach w lesie, albo nie róbmy wcale. Jeśli ktoś chce sobie pobiegać na pokaz, by wrzucić później fotkę na fb, to proszę nie kosztem mojego wolnego czasu w weekend!
Widzę że nie jestem sam https://www.facebook.com/dosc.blokad.biegami
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
wiedząc wcześniej o biegu, może pan sobie opracować trasę na ten dzień., żeby nie mieć problemów. W sumie mógłby pan te dni spędzać na obrzeżach miasta, a nie polecać to biegaczom, bo dlaczego właśnie oni a nie pan. Miasto jest dla wszystkich i od czasu do czasu każdy ma prawo je zakorkować. Sherlock Holmes powiedział swojemu bratu Microftowi - nie wywołaj po drodze do domu III wojny światowej, bo wiesz przecież, jak to korkuje ulice... A to był tylko maraton. Swoją drogą, chyba nigdy nie spotkał pan na swojej drodze parkourowców.
Zgadzam się z autorem i całkowicie Go popieram .