
Skończyłem właśnie pięćdziesiątkę i jedno, czego nie widzę, to nieaktywni pięćdziesięciolatkowie.
W pełni sił, z doświadczeniem w wielu dziedzinach, którego można im pozazdrościć, marzą jedynie o sensownej i twórczej aktywności zawodowej.
Tymczasem muszą się cieszyć, że mają jakąkolwiek, o ile mają, i nie mogą marudzić, bo czasy trudne.
Ale na wszystko jest panaceum, szczególnie w szkoleniach z unijnych pieniędzy. Co prawda zarobią tylko szkoleniowcy, tym razem z Akademii Leona Koźmińskiego, Urzędu m.st. Warszawy oraz Akademii Rozwoju Filantropii. Szczególnie ta ostatnia instytucja wymaga dokarmienia, bo przecież powszechnie wiadomo, że z filantropii się nie wyżyje, a szkolenie nie boli.
Nieaktywnych pięćdziesięciolatków raczej nic już do aktywności nie przekona, ale spróbować nie zaszkodzi.
Jeśli jesteś pięćdziesięciolatkiem, przeczytaj, może się skusisz.
Ale, jak to mówią w moim zawodzie - starego wróbla na plewy nie nabierzesz.
Grabarz
http://firma.um.warszawa.pl/realizowane-projekty/activ-50
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Grabarz, w twoim zawodzie to bezrobocie nie grozi. A i twórczy jest i sensowny ponad miarę. Ja już tez przekwalifikowałam się na sprzątanie, bo to i twórcze i sensowne. Jak zrobią szkolenie, która szmata do czego służy, to pójdę.