
Ulica Wandy jest jedną z dziwniejszych ulic znajdujących się na Saskiej Kępie. Sama nazwa jest dziwna sama w sobie i według miejscowej legendy nawiązuje do jakiegoś zdarzenia ze starożytności, kiedy to ponoć jakaś księżniczka o imieniu Wanda nie chciała Niemca. Jednak rozglądając się uważnie po ulicy, można odnieść wrażenie, że było raczej całkiem odwrotnie i to Niemiec nie chciał takiej Wandy. Ulica nie jest taka stara, jak mógłby wskazywać na to stan nawierzchni i została wytyczona pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku w czasie kiedy w pobliżu budowano pierwsze bloki z półfabrykatów. Nawierzchnia ulicy wyłożona jest trylinką. Trylinkę wynaleziono przed drugą wojną światową i jest to taka specjalna kostka, którą wykorzystywano do budowy tymczasowych dróg. Jest bardzo wytrzymała i może poruszać się po niej ciężki sprzęt budowlany.
Po zakończeniu budowy nawierzchnię rozbierano i przenoszono w inne miejsce. W tym przypadku prowizoryczna droga przetrwałą nie tylko budowę, ale dotrwała w dobrym stanie do naszych czasów. Oczywiście na ulicy są koleiny, ale nie jest to wina nawierzchni, a tego, co się znajduje pod nią. Same trylinki są w idealnym stanie i pewnie z czasem niczym kocie łby zostaną dopisane do rejestru zabytków. Po trylince nie da się zbyt szybko jeździć nie mniej, ktoś wpadł na doskonały pomysł i w poprzek ulicy wybudowano progi zwalniające. Zapewne tak w „razie by co” jakby komuś przyszedł do głowy równie głupi pomysł i na ulicy wylał asfalt. Ulica Wandy jest jedną z najbardziej zapiaszczonych warszawskich ulic. I co najdziwniejsze nikt nie wie, skąd się bierze ten piach. Zdania mieszkańców są na ten temat podzielone nie mniej wszyscy po równo, wnoszą na butach piasek do swoich domów.
Red Aktor
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie