
Byłem już kilka razy w Warszawie na tak zwanym weekendowym zwiedzaniu. Oczywiście jako mieszkaniec Europy weekend mogę mieć codziennie i termin zależy, w jakim czasie uda się zabukować bilet na tani przelot z Londynu do Warszawy. Ogólnie rzecz biorąc, można się zmieścić w stu euro i spędzić upojny weekend w Warszawie. Za każdym razem jak jestem w stolicy, staram się zobaczyć coś nowego. Podczas ostatniego pobytu udało się zarezerwować kwatery w takim wielkim domu na ulicy Międzynarodowej, która według mnie jest jedną z najpiękniejszych ulic w Warszawie. Sprawdziłem w Google i wyszło mi, że jest to Saska Kępa znajdująca się na Pradze Południe. Aby nie było wątpliwości i turyści się nie pogubili w okolicy z powodu dość podobnych bloków, napis Saska Kępa został umieszczony na bloku gdzie była kwatera. Okolica jest świetna i do najbliższego dobrze zaopatrzonego sklepu było może w porywach ze sto metrów. Zawsze idąc po kolejną flaszkę, starałem się trochę zwiedzić okolicę. Lubię sztuką ulicy i podziwiałem piękny obraz znajdujący się w jednym z miejsc. Nie bardzo wiem, co autor miał na myśli jednak pięknie, dobrał kolory tego przestrzennego surrealistycznego obrazu, który pięknie komponuje się z abstrakcyjną prostokątną stalową rzeźbą ustawioną metr przed obrazem. Moją uwagę zwróciły też komórki wyglądające jak karcer w więzieniu, w którym spędziłem kiedyś w Damaszku kilka miesięcy. Potem okazało się, że są to śmietniki dla mieszkańców. Jak tak wyglądają śmietniki to aż strach się bać, jak jest w prawdziwych więzieniach. Niestety nie znalazłem odpowiedzi na jedno dręczące pytanie. Wszędzie widziałem dużą literę „L”. Na obrazie pani ma ją na tarczy i jest w napisie Saska Kępa namalowanym na bloku. Być może odgadnę zagadkę, jak odwiedzę Warszawę następnym razem.
Abdul Dżabbar
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Saska Kępa nie jest dla idiotów autorze "artykułu". Nie zapraszam.