
Z soboty na niedzielę, przed północą, patrol policyjno-strażniczy wezwano do jednego z mieszkań na Pradze Południe. Co się działo?
Sytuacja była bardzo poważna. Roztrzęsiona 24-latka opowiedziała operatorowi numeru alarmowego o tym, iż musiała zabarykadować się we własnej łazience, bo przeraził ją agresywny konkubent. Nieco wcześniej mężczyzna miał ją dusić, policzkować i uderzać jej głową o podłogę.
Gdy parę minut później na miejsce dojechali funkcjonariusze, zastali tam pobudzonego agresora, od którego wyraźnie było czuć mocną woń alkoholu. 40-latek robił wszystko, aby wyrzucić policjantów i strażników miejskich z mieszkania; był wulgarny i groził zarówno mundurowym, jak i swojej partnerce.
Na miejsce awantury przybyła jako wsparcie jeszcze jedna policyjna załoga. Dopiero wtedy udało się ostudzić temperament gospodarza. Mężczyzna został zabrany do policyjnej izby zatrzymań, a po spisaniu zeznań poszkodowanej rodzinie założono Niebieską Kartę.
Gdy wydawało się, że interwencja jest już zakończona i funkcjonariusze szykowali się do wyjścia, dochodząca powoli do siebie zgłaszająca przypomniała sobie, że zatrzymany mężczyzna jest zakażony koronawirusem. Potwierdził to test wykonany przez obecnych na miejscu ratowników pogotowia. Mundurowi biorący udział w interwencji musieli zastosować się do procedury wymaganej w takich przypadkach.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie