Pablo Picasso na Saskiej Kępie

Często przechodząc, ulicą Obrońców na Saskiej Kępie zastanawiałem się, komu chciało się przechodzić przez płot, aby nabazgrolić na elewacji budynku koślawą syrenkę? Choć z drugiej strony patrząc na pomazane ściany innych budynków, to już lepsza jest koślawa syrenka niż jakieś niezrozumiałe bohomazy czy co zdarza się dosyć często słowa uznawane powszechnie za obraźliwe. Któregoś dnia dokładnie przyjrzałem się namalowanej na elewacji syrence i dostrzegłem obok niej podpis jakby autora. Tak zwane graffiti nie są raczej podpisywane przez domorosłych artystów, stąd postanowiłem sprawdzić co to za jeden. Na fasadzie stoi napisane Pablo Picasso i po sprawdzeniu wyszło na to, że był to jakiś wielki artysta, którego dzieła sprzedawane są za setki milionów dolarów. Tak sobie pomyślałem, że za dom, na którym znajduje się Syrenka, to można by nabyć drogą kupna pewnie kilkanaście willi w okolicy.

Po wczytaniu się w temat znalazłem ciekawą wypowiedź innego artysty, który żył w tych samych czasach co Pablo Picasso i nazywał się Salvadore Dali. Twierdził on, że Pablo Picasso nie potrafił malować ani rysować, ale miał dobre gadane, a jak wiemy dobry bajer to trzy czwarte roboty. Coś jest na rzeczy, ponieważ syrenka warszawska w ręku trzyma miecz, a nie młotek a do tego na tarczy, znajduje się napis „Warszawa” i orzeł, a nie jakaś rozgwiazda. Takie rysunki robią dzieci w przedszkolu, a nie wybitni artyści. Choć prace Nikifora też nie sięgają wyżyn sztuki, a są doceniane przez koneserów i kolekcjonerów. Niestety syrenka z ulicy Obrońców jest odtworzona i nie przedstawia już takiej wartości jak sam oryginał. Ze względu na pewne cechy anatomiczne widoczne na rysunku byłbym za zasłonięciem syrenki, a przynajmniej posadzeniem gęstych krzaków przy płocie. Wszak po ulicy Obrońców chodzą również małe dzieci.

Red Aktor  

CZYTAJ RÓWNIEŻ: