
Pijany kierowca zakończył rajd ulicami dzielnicy na zaparkowanych samochodach.
Nie pomagają apele i przestrogi, nawet takie tragedie jak ostatnia na Trasie Łazienkowskiej, nie działają na wyobraźnię kierowców i nie przemawiają im do rozsądku. Wciąż wiele osób wsiada za kierownicę po spożyciu alkoholu, co często kończy się tragicznie.
Na szczęście ta sprawa nie skończyła się dramatem, ale patrząc na przebieg zdarzeń, było od niego o włos…
W poniedziałek wieczorem, po godz. 21 strażnicy miejscy stojący przy skrzyżowaniu ulicy Grochowskiej z Międzyborską usłyszeli potężny huk. Jego źródła nie trzeba było długo szukać – okazało się, że biały peugeot wjechał w stojące samochody.
Strażnicy natychmiast podbiegli do auta sprawdzić co dzieje się z jego kierowcą, bo cała sytuacja wyglądała bardzo groźnie. Mężczyzna, który siedział za kierownicą auta na wszystkie pytania funkcjonariuszy odpowiadał w „zwolnionym tempie”.
- Kierowca uskarżał się na ból głowy. W aucie wyczuliśmy zapach alkoholu. Podejrzewając, że może być nietrzeźwy, wezwaliśmy i pogotowie ratunkowe i policję – mówią strażnicy.
Policjanci sprawdzili stan trzeźwości 45-latka. Okazało się, że w wydychanym powietrzu ma 1 promil alkoholu. Pomimo dolegliwości nie zgodził się na przewiezienie do szpitala. Mieszkańcem Ząbek zajęli się więc policjanci.
W wyniku zderzenia uszkodzone zostały dwa zaparkowane samochody (i oczywiście auto sprawcy). Na szczęście nikt nie stanął na trasie „rajdu” tego pijanego kierowcy...
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie