Ponad pół wieku oczekiwań na praską obwodnicę

„To jedna z najbardziej oczekiwanych inwestycji w Warszawie: miasto ogłosiło przetarg na projekt obwodnicy śródmiejskiej na Pradze. W pierwszej kolejności powstanie odcinek między Grochowem a Targówkiem” – czytam na wyborcza.pl i się zgadzam.

To już bowiem pół wieku ponad mija od momentu, gdy się o tym mówi. Usłyszałem o niej po raz pierwszy, gdy z początkiem lat sześćdziesiątych hasałem  po łąkach Kamionka i Saskiej Kępy. Zawsze brakowało na tę inwestycję pieniędzy albo protesty mieszkańców odsuwały ją w bliżej nieokreśloną dal – z wyborów na wybory. Wreszcie – wydawało się – Euro 2012 sprawę załatwi ostatecznie, ale… nie załatwiło.

„Wreszcie – jak czytam - w tym tygodniu Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych ogłosił przetarg na projekt nowej trasy. - W tym roku nie uda się już nam wybrać wykonawcy - zastrzega Małgorzata Gajewska, rzeczniczka Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych. Informuje, że w wieloletniej prognozie finansowej Rada Warszawy przewidziała na obwodnicę 980 mln zł. Ta kwota nie wystarczy jednak na wszystko. Trzeba zapłacić za projekt, wykup gruntów i za samą budowę”. Czyli… - mówiąc językiem prostym – budowa może się ślimaczyć, a jej koniec na rok 2022 jest zagrożony. Czyli… obwodnica może nie być domknięta, a samochody pojadą nią tylko między rondem Wiatraczna a Radzymińską. Zostanie natomiast jeszcze ponad jednokilometrowy odcinek do ronda Żaba, które – jak pisze gazeta.pl - mimo przebudowy przed kilkunastoma laty nadal jest uważane za węzeł gordyjski. Urzędnicy głowią się, jak podłączyć do niego kolejną ruchliwą drogę, którą będzie obwodnica Pragi”.

No, ale po ponad 50 latach jest postęp. Urzędnicy głowią się bowiem nad tym, jak podłączyć, a nie jak wytłumaczyć, że się nie da. Jest postęp? No, jest… I może kiedy mój 5-letni wnuk skończy 13 lat, jak ja, kiedy usłyszałem o obwodnicy po raz pierwszy, będzie można nią się przejechać. Mam nadzieję, że dożyję…

Fot. siskom.waw.pl