Saska Kępa i kierowcy

Czasami jestem zmuszony zsiąść z roweru i przejść się trochę po Saskiej kępie z przysłowiowego buta, ponieważ od jakiegoś czasu zrobił się poważny problem z parkowaniem roweru w tej okolicy. Jak ma do przejścia więcej niż sto metrów to biorę elektryczną hulajnogę wypożyczaną na minuty. Jest to najwygodniejszy środek komunikacji, ponieważ nie trzeba szukać miejsca do jej parkowania ani martwić się jak ją zabezpieczyć przed kradzieżą. Po prostu po dojechaniu do punktu docelowego zostawia się ją byle gdzie i niech operator się martwi.

Ogólnie Saska Kępa jest świetnie skomunikowana zresztą świata. Jest metro, autobusy oraz tramwaj. Do tego wspomniane hulajnogi i wypożyczalnie rowerów. Jeśli jest tak dobrze, to po co ludzie jeżdżą samochodami? Pewnie z czasem przestaną nimi jeździć i to wcale nie dlatego, że przestaną je produkować. Większość kierowców jest mocno niedouczona i słabo zna przepisy ruchu drogowego i ogólnie ma problem z prowadzeniem samochodów. Wystarczy popatrzyć, w jaki sposób są zaparkowane samochody. Większość z nich tarasuje chodniki na tyle skutecznie, że piesi mają problem, aby nimi się przecisnąć. Nie potrafią zaparkować kołami przy chodniku a z niewiadomych przyczyn, muszą wjechać kołami na chodnik.

Słupki niezbyt dobrze się sprawdzają, gdyż kierowcy używają ich niczym buforów w wagonach kolejowych. Większość z nich jest pochylona od uderzających w nie zderzaków samochodowych. Niestety na Saską Kępę bardzo rzadko zaglądają służby odpowiedzialne za należyty porządek na chodnikach i ulicach. W innym przypadku kierowcy za notoryczne łamanie przepisów dawno by już potracili uprawnienia do kierowania pojazdami i problemy ze złym parkowaniem zostałyby rozwiązane. Niepotrzebne miejsca parkingowe można by zaadaptować na miejsca użyteczności publicznej a najlepiej na zielone skwerki, których w Warszawie jest bardzo mało.

Aktyvista 

CZYTAJ RÓWNIEŻ: