
Stojąc w kolejce za kebabem na rogu ulicy Francuskiej i Zwycięzców stało tuż za mną dwóch mocno podchmielonych pacjentów, którzy wracając z wesela, postanowili się co nieco pokrzepić. Trochę im się plątały języki, nie mniej można było coś niecoś zrozumieć, a rozmawiali o złocie, jakie ktoś najprawdopodobniej zgubił na jednym z podwórek na Saskiej Kępie. Postarałem się ich nie zagadywać w obawie, że nie dowiem się, gdzie jest to miejsce i cierpliwie słuchałem, zasłaniając nieco nos, bo wiało w moją stronę znanym zapachem nieprzetrawionego alkoholu. Jeden z panów utrzymywał, że widział jak złoto, posypało się z nieba i było poprzedzone błyskiem, który rozświetlił całe niebo. Na początku myślał, że to ruska rakieta jednak poza złotem na ziemię nic więcej nie spadło.
Nazbierał trochę do kieszeni, ale wkrótce odniósł z powrotem na trawnik, bo pomyślał, że może być napromieniowane lub zarażone jakimś kosmicznym wirusem. Drugi z rozmówców przekonywał go, że jest skończonym matołem i powinien wyzbierać wszystko, co do ostatniego ździebełka ocenić wartość i dopiero później się martwić co z tym zrobić. Taka sytuacja z sypiącym się z nieba złotem może się już więcej nie powtórzyć. Postanowili zgodnie udać się w to miejsce jednak problem, polegał na tym, że świadek zajścia nie pamiętał dokładnego adresu, gdzie miało miejsce to zdarzenie. Potrafił co prawda dokładnie opisać to miejsce, jednak pasuje ono jota w jotę do większości podwórek znajdujących się na Saskiej Kępie. Na szczęście zrobił komórką kilka zdjęć i może ktoś z czytelników wie, gdzie ono się znajduje? Na zdjęciach złoto wygląda jak żywe.
Red Aktor
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie