Będzie rondo prezesa Ochódzkiego? PiS już załapał żart

Miał być żart z rondem prezesa Ochódzkiego na Grochowie, ale radni PiS z Pragi-Południe uznali, że ta nazwa dobrze opisze nieudolność PO w budowie i remontach ulic. Rondo to ciągła prowizorka.

Miał być żart z rondem prezesa Ochódzkiego na Grochowie, ale radni PiS z Pragi-Południe uznali, że ta nazwa dobrze opisze nieudolność PO w budowie i remontach ulic. Rondo to ciągła prowizorka. O pomyśle rady osiedla Kamionek, by skrzyżowanie Terespolskiej ze Stanisławowską nazwać "rondem prezesa Ochódzkiego", pisaliśmy w październiku. Wtedy zaprotestowała Olga Johann (PiS) z komisji nazewnictwa Rady Warszawy. Stwierdziła, że bohater filmów "Miś", "Ryś" i "Rozmowy kontrolowane" to "arogancki kretyn". Stanisław Tym, który grał tę postać, przypomniał w wywiadzie dla "Gazety" w ostatnią sobotę: "Miał się nazywać Nowohucki, ale cenzura uznała, że to kpina z osiągnięć socjalizmu". Teraz sprawą zajęli się dzielnicowi radni z Pragi-Południe. Nieoczekiwanie reprezentanci PiS ochoczo podjęli temat. Łubu-dubu! Wiceprzewodniczący rady Marek Borkowski stwierdził, że dzisiaj "jak najbardziej aktualne są wiernopoddańcze hołdy z okresu PRL", które filmowy Ochódzki przyjmował w klubie sportowym Tęcza. Stała tam słynna szafa, do której Jarząbek Wacław, trener II klasy, śpiewał: "Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu". Scenę tę nagrano w południowopraskim Orle, którego budynki w dużym stopniu są ruiną. - Jeśli jest już takie ciśnienie na prezesa Ochódzkiego, postać negatywną, i to z minionych czasów, należałoby mu dać np. jakiś skwer koło klubu Orzeł - uznał Mateusz Mroz z PiS, ale jego koledzy obstawali przy rondzie. Radny Borkowski: - Są tam dwie kuriozalne sprawy: jego tymczasowy kształt, który trwa już wiele lat, i drzewo, które stoi na przejściu dla pieszych - wymieniał. - Nie może być tak, że jednego dnia przyjeżdża ciężarówka, zostawia betonowe kloce na środku skrzyżowania i mamy rondo. - Czy ten wyczyn drogowy zostanie w końcu uporządkowany? - dopytywał kolejny przedstawiciel PiS Sławomir Kalinowski. Do odpowiedzi poczuli się wywołani wiceburmistrzowie Pragi-Południe z Platformy Obywatelskiej. - Ta fantastyczna inwestycja - zaczął z przekąsem Robert Kempa - została wykonana przez Zarząd Dróg Miejskich na ulicach, które nie podlegają naszej dzielnicy. Zdopingowani złośliwościami radnych PiS postaramy się oczywiście dowiedzieć, jakie są dalsze plany ZDM wobec tego miejsca. Wiceburmistrz Jarosław Karcz przypomniał, że na skrzyżowaniu doszło do poważnego wypadku, w pobliżu mieści się szkoła i to mieszkańcy apelowali o poprawę bezpieczeństwa. - ZDM zareagował bardzo szybko, tworząc rondo tymczasowe. Najpierw z plastikowych pachołków, a potem stanęły betonowe ograniczniki - opisywał. "Broń panie Boże" - Ale nie mogą tak stać w nieskończoność. Niech tam będzie na tym rondzie jakiś cywilizowany środek - domagał się radny Kalinowski. Rzecznik ZDM Adam Sobieraj powiedział jednak "Gazecie", że drogowcy na razie nie przewidują zmian: - To pierwsze tego typu rondo w Warszawie. Zrobiliśmy je w ciągu dwóch dni. Są tam tzw. betonowe dżerseje, które mają służyć temu, żeby kierowcy się nadmiernie nie rozpędzali, a w razie potrzeby łatwo je zdemontować. Nie ma już tam wypadków. Dotąd nikt nie miał zastrzeżeń do tego rozwiązania, ale się nie upieramy, jeśli dzielnica zaproponuje jakieś bardziej estetyczne rozwiązania, np. zieleniec albo rabatę. Wystąpił też pomysłodawca "ronda prezesa Ochódzkiego" Adam Rosiński z rady osiedla Kamionek. Zgodził się, że to drogowa prowizorka, ale przestrzegał: - Broń panie Boże, żeby występować o ścięcie drzewa z przejścia dla pieszych. Trzeba mieć do siebie dystans, żeby nadać rondu taką nazwę. Ulica Terespolska zagrała w "Misiu". Chodzi o wprowadzenie na Pragę-Południe trochę słońca i radości - przekonywał. Skutecznie, bo większość dzielnicowych radnych poparła rondo dla prezesa Ochódzkiego, tylko dwóch samorządowców PiS wstrzymało się od głosu. Ostateczna decyzja należy do Rady Warszawy. Jarosław Osowski