
- Notoryczny syf i fekalia w bramie jak i przed klatką. Administracja rozkłada ręce i robi nic - tak opisują swoje podwórko mieszkańcy kamienicy przy Wiatracznej 2 i 4. Jak podkreślają od dawna było ciążko, ale sytuacja jest jeszcze gorsza odkąd działa tam bar, brama służy jako palarnia, pijalnia i toaleta. Liczne interwencje w administracji na wiele się nie zdały, Co jakiś czas podwórko jest sprzątnie, ale problem, który nawet trudno jest opisać (najlepiej obrazują go zdjęcia) wciąż powraca. Budynek, w którym klatka schodowa była malowana zdaniem mieszkańców w 1974 roku straszy nie tylko swoim fatalnym stanem, ale też wyglądem i smrodem, bo taki szczególnie po weekendowych ekscesach roznosi się dookoła.
Zapytaliśmy urząd dzielnicy czy może pomóc mieszkańcom i problem faktycznie rozwiązać. Mamy dobre wieści.
- Otrzymałem od administratorów z ZGN zapewnienie, że sprawa jest rozpoznana i do końca lipca przy wejściu do budynku Wiatraczna 2 zostanie wykonane ogrodzenie wraz z furtką. Zamykana furtka, być może, będzie skutecznym sposobem na problemy kolaktorów posesji przy Wiatracznej - mówi Jerzy Gierszewski z urzędu dzielnicy. Mamy nadzieję zatem, że problemy mieszkańców już wkrótce się skończą. Jeśli jeszcze administracja znajdzie puszkę farby by odświeżyć klatkę schodową, wchodząc do budynku przy Wiatracznej w końcu poczujemy się jak w cywilizowanym świecie.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Administracja to niech sie lepiej określi czy budynek jest do rozbiórki czy nie(I niech sie za niego wezmą bo tam jeszcze mieszkają ludzie a nie tylko szczury w piwnicy)bo słyszałem o tym lat temu już z 15 gdy. Pustostany w budynku, wieczny p..nik bo inaczej tego nazwać nie mozna, brak centralnego, brak jakiegokolwiek zainteresowania ze strony administracji. Przecież wnętrze i fasada powinny być gruntownie odremontowane. Mury sa tak stare, ze w mieszkaniach wychodzi grzyb, nie ma centralnego wiec mur nie schnie i koło sie zamyka. Furtka i ogrodzenie (które znając [nazwijmy to roboczo zeby nie używać inwektyw] osobnikow szlajajacych sie tam zostana w moment zniszczone) to tylko kropla w morzu potrzeb tego budynku, a wiem co mówię- mieszkałem tam 25 lat.