
Podobno to nie prawda, że czarne koty przynoszą pecha. Jednak pewien młodzieniec z Pragi Południe to właśnie przez kota wpadł w ręce straży miejskiej. Wszystko zaczęło się od tego, że czarny kot wpadł do starej wnęki wentylacyjnej przy ulicy Siennickiej i nie mógł z niej wyjść. Szukał pomocy i tak strasznie miauczał, że mieszkańcy zadzwonili po straż miejską na ratunek. Strażnicy pomogli się wydostać kotkowi, ale na tym ich interwencja przy ulicy Siennickiej się nie zakończyła.
Strażnicy usłyszeli inne krzyki dobiegające zza rogu bloku. Tym razem nie było to zwierze, a człowiek. Krzyki, a racze wiązanki wulgaryzmów, doprowadziły stróżów prawa do młodzieńca który szarpał się z rowerem miejskim. Szarpał przykuty do stojaka rower, kopał go i nadużywał polskiego języka, lekko mówiąc. Na widok mundurowych próbował uciekać, ale nie udało mu się to. Zdążył już zniszczyć jeden z rowerów dlatego odpowie za zniszczenie mienia.
Gdyby nie czarny kot pewnie uniknął by odpowiedzialności za swoje czyny.
Źródło i fot: KSP
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie